
Swojego czasu spożywałem dość dużo tego trunku. Zastanawiało mnie skąd jest tak duży rozstrzał cen i smaków. Czy piwo da się podrobić?
Piwo, jak piszą znawcy powstaje przy okazji fermentacji mieszaniny różnych składników. W jej skład wchodzą słody (jęczmienny lub pszeniczny), chmiel, woda i drożdże. Te drożdże to oczywiście nie takie, jak do piekarnictwa czy do wina. Prócz składników potrzebny jest jeszcze czas oraz wiedza jak owo piwo wyprodukować.
Wybrałem się na wycieczkę do jednego z browarów - tego w Poznaniu. Przejeżdżałem w pobliżu, to pomyślałem stanę i wejdę. Wycieczka była przednia - nic nie kosztowała. Mogłem zobaczyć kilometry rurociągów, taśmę myjącą butelki w tempie 3 na sekundę oraz nalewak, który z podobną prędkością nalewał i kapslował butelki. Na koniec każdy uczestnik otrzymał kupon na piwo z kija. Kij był podpięty pod zbiorniki, więc piwo było ekstra. Barman podał je w wymrożonym pokalu. Taki smak miałem w ustach tylko raz. Nawet jak zdarzyło mi się kupić to samo piwo, co w browarze, to smakowało jakoś inaczej.
Skąd ta różnica? Eksperci twierdzą, że piwo nie powinno stać. Po przygotowaniu i odleżeniu swoich 3 tygodni należy je dość szybko spożyć. Wtedy zachowa swoje właściwości. Piwo może leżeć w szkle lub puszcze ok 6 miesięcy. Tu pojawia się pierwszy wniosek - nie kupuj piwa, które ma mniej niż 5 miesięcy do daty przydatności. Jego smak jest już mocno odległy od doskonałości.

Wyczytałem też, że na wyprodukowanie pół litra piwa potrzeba dwóch szyszek chmielowych. To dość niewielka ilość, więc nie martwię się bydlęcą żółcią. Mamy tyle chmielu w Polsce, że dużo eksportujemy do Niemiec. Może w USA stosują żółć, w Polsce raczej nie. Wygląda, na to, że muszę zbadać więcej piw dostępnych na rynku. Jak znajdę takie z żółcią to na pewno o tym napiszę.
Pozostaje jeszcze sprawa konserwowania piwa. W Polsce piwo się pasteryzuje i nie dodaje się żadnych konserwantów. Piwa niepasteryzowane mają znacznie skróconą datę przydatności do spożycia. Zerknij na etykiety i nadruki z numerami partii. Jedynym składnikiem dodatkowym, jaki znalazłem na etykietach to kwas askorbinowy - witamina C.
Smacznego!