piątek, 18 września 2015

Kurz w torebkach

www.alexpapa.pl/pl/content/pussellawa-herbaciane-pola
Czy zastanawiałeś się kiedyś w jaki sposób powstaje herbata? Gdzieś daleko od Twojego miejsca zamieszkania ktoś sadzi roślinę, której listki są następnie zrywane i suszone. Do tego momentu wszystko jest intuicyjne i jasne. W jaki sposób herbatę się suszy?

Podczas ostatniego procesu odbywającego się w wielkich, wielopiętrowych halach jak ta obok odbywa się suszenie. Suszenie polega na rozłożeniu liści na wielkich stołach - sitach. Każdego dnia herbatę należy przemieszać, wyobracać - tak aby schła równomiernie. Podczas tego procesu część liści łamie się, odpada i wpada pod sito. Powstają odpady. Dużo odpadów, zważywszy na ilość suszu. Proces trwa wiele dni, wielokrotnie tworzone są odpady.

Kiedy herbata już wyschnie pakuje się ją w torebki i wysyła do sklepów. Tak powstaje herbata liściasta. Ekspresowa jeszcze nie powstała. Tę robi się inaczej. Pod sitami znajdują się płachty materiału - prześcieradła (a czasem nic się nie znajduje). To właśnie stamtąd zbiera się herbatę ekspresową - ten odpad, który przeleciał przez sito.

Zdziwiony? Przecież europejczycy lubią herbatę ekspresową-torebkową. Zalewasz wrzątkiem i fusów nie musisz odcedzać. Po prostu rewelacja. Dziwne jest to, że w krajach skąd pochodzi herbata ekspresówek się nie pija - traktuje się jak odpad, jakim są. Zastanawiające jest też to, że ten odpad kosztuje w sklepie więcej niż herbata liściasta.

Pijmy herbatę liściastą.

Smacznego!

czwartek, 16 lipca 2015

6 zielonych zabójców

Małe dzieci z reguły poznają świat rączkami, węchem i smakiem. To może stanowić duży kłopot, jeśli zetkną się z poniższymi roślinami - zielonymi zabójcami.

Pierwszym z nich jest, tak chętnie stawiana w domach roślina bożonarodzeniowa - gwiazda betlejemska

Co jest w niej zatrutego? W łodygach, liściach i owocach jest mnóstwo trucizny. Zjedzenie kwiatu może zatrzymać pracę serca. 

Dostałem to kiedyś od kogoś jako podarek bożonarodzeniowy. Teraz jak już wiem, że jest trująca to zaczynam się zastanawiać, czy podarek był szczery czy nieumyślny.

Nikomu już jej nie sprezentuję.




Ziemniaki - jemy je tak często, że nie zastanawiamy się nad ich szkodliwością.

Ziemniak jest szkodliwy zielony - wtedy zawarta w nim solanina jest tak stężona, że może wywołać śpiączkę. Dodatkowo nigdy nie można zjeść liści ani łodygi. Źle przechowywany ziemniak zaczyna kiełkować - wtedy lepiej go wyrzucić. W kiełkach oraz pod łupiną gromadzi się trucizna. Jeśli musisz już to jeść to odłup kiełki i grubo obierz. Obieranie ziemniaków jest ważne - nie rezygnuj z tego.

Zatrucie ziemniakiem może trwać do 70 godzin. Mówi się, że jeśli ktoś przeżyje pierwsze 2 doby to z niego wyjdzie.

Ten kwiat po prawej to konwalia. Wszyscy kojarzymy jej zapach. Z tego powodu pojawia się w wielu ogrodach. Jest szczególnie pielęgnowana... Nie wszyscy wiemy, że nie wolno jej spożywać. Po zjedzeniu zawarta w niej trucizna może zatrzymać nam serce. A co jeśli dziecko zje jej piękny kwiatek? Odpowiedź jest prosta: szpital, lub jak jest daleko to płukanie żołądka i wywołanie biegunki.
3. konwalia majowa - zatrzymanie akcji serca




Cis pospolity, czyli wiecznie zielone, czasem upstrzone czerwonymi kulkami drzewo. Idylla chciałoby się powiedzieć. Jak takiego nie wprowadzić do swojego ogrodu, jak nie podlewać i nie podziwiać? No jak? A co jeśli napiszę, że 50 do 100 igieł wystarcza aby zabić dorosłego człowieka? 

Co ciekawe najmniej trujące są osnówki owoców - te czerwone. Reszta zatruta, że hej.



Pokrzyk wilcza jagoda, czyli tak jakby jagoda ale inaczej. Aby lepiej zrozumieć jak działa trucizna zawarta w tej roślinie przypomnijmy sobie ostatnią wizytę u okulisty. Czy pamiętasz  moment zakropienia oczu atropiną aby źrenice powiększyć?

Tak, pokrzyk jest pełen atropiny. W każdym miejscu.

Co ciekawe wysuszone młode listki stosuje się jako lek rozkurczający... 


Tojad czyli mój faworyt. 

Faworyt, gdyż nie zdawałem sobie sprawy z tego od jak dawna ród znad Wisły i Odry go znał, a ja nie znałem. Pamiętasz filmy o Indianach, gdzie wojownicy używają kurary do zatrucia ostrza? W Polsce używano tojadu. 

Co ciekawe 2 gramy suszu z rośliny kładą dorosłego człowieka do trumny. Objawy zatrucia zaczynają się od drgawek, a kończą pod ziemią.



Po napisaniu tego tekstu zacząłem się zastanawiać dlaczego z tej szóstki wiedziałem tylko o pędach ziemniaczanych i wilczej jagodzie. Czyżby w dobie technologizacji, cyfryzacji człowiek tracił łączność z naturą? Ona przecież trwa od setek tysiącleci, a nasza cywilizacja dopiero kilkaset lat...

piątek, 22 maja 2015

Leki antywirusowe

Zdarzyło mi się ostatnio w nocy pojechać do lekarza - tak, tego dużurnego. Była 4 rano - nie mogem spać w związku z bólem gardła to pojechałem. Wrażenia z wyjazdu bezcenne.
Po pierwsze EWUŚ - czyli cudowne dziecko NFZ powiedział lekarzowi, że nie jestem ubezpieczony podnosząc mi tym samym ciśnienie i udowadniając jak możemy liczyć na ten system. Podpisałem jakiś papier, który mi podsunięto pod nos i mogłem już zobaczyć lekarza.
Lekarz został obudzony specjalnie dla mnie. Po jej, bo była to kobieta, minie bez problemu dostrzec można było niezadowolenie, choć próbowała to przykryć uśmiechem. Zostałem zbadany i wydano diagnozę: wirusowe zapalenie gardła (a tak mnie bolało, że nie mogłem spać), kupić leki antywirusowe i jechać do domu. Leków nie kupiłem.

Jakiś czas temu pojawiły się na rynku leki antywirusowe. Znam na ten moment dwa Neozine i Apo-Napro. Nie reklamuję ich bo nie o to tu chodzi. Kiedy urodziło mi się pierwsze dziecko, czyli w 2011 roku, byliśmy z nim u lekarza.

Pani doktor uwczas stwierdziła, że zapalenie jest wirusowe, a na wirusy leków nie ma - trzeba odchorować i już. Mamy 2015 rok i nagle są 2 leki? A może ktoś znakazł lukę i sprzedaje nam placebo, które nie szkodzi? Oceń sam.

Opiszę experyment jaki ostatnio zrobiłem. Otóż zachorowałem na coś wirusowego - niestety dzieciaki także. One brały leki antywirusowe, a ja nie brałem. Leczyłem się czosnkiem. I co ciekawe szybciej wyzdrowiałem ja. Poddaję więc pod wątpliwość stosowanie tych leków - dla mnie to placebo.

Teraz o czosnku. Czosnek to naturalny antybiotyk. Jedzony z umiarem w naszej diecie powoduje, że znacznie mniej chorujemy. Z umiarem oznacza ząbek czosnku tygodniowo - gdzieś w potrawach.

Dawka lecznicza to 1 ząbek dziennie (najlepiej na noc). Osobiście preferuję pociąć na plasterki i położyć na kanapce z masłem. Ważne aby go rozgryzać w ustach - jeśli masz zapalenie gardła.

Na zdrowie!