środa, 11 października 2017

Szczepionki z Białogardu


Tak, to jeden z tematów, o jakich mówi teraz cała Polska. Wszystko przez brawurową akcję pracowników w szpitalu w Białogardzie. Co mówią media? Że lekarze powinni tłumaczyć, że to nieporozumienie i tak dalej. Co mówi rząd? Kilka dni po na oczach całej polski w wiadomościach TVP minister Zdrowia wraz z marszałkiem Senatu szczepią się krzyżowo. Przypadek? Pozostawiam to do przemyślenia. Mija kolejny tydzień i mamy show w TVP, w którym mówi się o tym, jakie choroby są straszne i jakie szczepionki zbawienne. Tyle w TVP - polecam przeszukanie youtube, a co na to ta druga strona? (tak, zdjęcie jest z medisquad).


Druga strona to rodzice. Dwoje ludzi, którzy przez ostatnie 9 miesięcy zajmowali się dzieckiem. Od pierwszych jego dni dbali o nie i zdobywali wiedzę. Wiedzę, nie tylko tę, która jest dostępna w Polsce, ale także tę, która jest dostępna za granicami Naszego Kraju. Wystarczy wysłuchać nagrania jakie pozostawił w sieci ojciec dziecka. Okazuje się, że standardy 'poporodowe' w różnych krajach są diametralnie różne. W Polsce po porodzie z dziecka zmywa się maż poporodową - w Australii nie. W Polsce po porodzie dokonuje się wstrzyknięć różnych substancji do ciała dziecka - w Niemczech nie. Czy to przypadek, czy może jest to zorganizowane działanie mające jakiś cel? 

Zacznijmy może od tego po co są szczepionki, po co się je 'zadaje' w nasze ciała. W szkole uczono mnie, że szczepionki są po to abyśmy byli odporni na choroby, które możemy spotkać w życiu dorosłym. Wierzyłem w to, choć udało mi się uniknąć powtórnego szczepienia na gruźlicę. To takie szczepienie, gdzie w okolicach 7-8 klasy szkoły podstawowej robi się przypominacza w rękę i jeśli bąbel jest mniejszy niż 8 mm robi się szczepienie powtórne. U mnie bąbel miał 10 mm, więc powtórki nie dostałem. A jak jest z tymi chorobami? Szczepi się nas na błonice, tężec, krztusiec, pneumokoki, gruźlicę, odrę, różyczkę, ospę, grypę i inne. Jest ich tak wiele, że trudno spamiętać. Kiedy ostatni była epidemia? Naukowcy(lekarze) zwykle mówią, że nie ma epidemii, bo się szczepimy. Pomijają fakt, że w USA się nie szczepi i też nie ma epidemii. Widać w USA jest inny klimat i nie mają pod górkę do szkoły...

Teraz zadam kilka pytań i mam nadzieję, że one pomogą.

Najpierw takie: Czy jak kupujesz ciastka w sklepie to na opakowaniu jest skład? A czy jak szczepisz dziecko, to na opakowaniu masz skład? Czy jeśli na opakowaniu znajdziesz alergen, na jaki jesteś uczulony/a to czy zaniechasz zakupu? A co ze szczepionką?

Pytanie drugie: Kto w razie choroby dziecka będzie się nim opiekował - rodzice czy lekarz? Rodzice czy urzędnik? Rodzice czy poseł albo senator? Kto będzie ponosił koszty związane z zakupem leków, terapiami i czasem zainwestowanym w dziecko? Kto je wychowa?

Pytanie trzecie: Czy będąc w sklepie możesz nie kupić ciastek? Czy możesz wyjść ze sklepu nie będąc ściganym przez prokuratora za niezakupienie ciastek? A co się dzieje w szpitalu? Czy jesteś tego pewien/pewna?

Pytanie czwarte: Kto ma rację? Rodzice, którzy będą dziecko wychowywać czy lekarz, który spotkał je dziś i jutro o nim zapomni? A może urzędnik?

Pytanie piąte: Kto decyduje i na podstawie jakich przesłanek, że wszystkich obywateli Polski, którzy ledwo zostali urodzeni należy ponakuwać i podać jakieś substancje do ich ciał? Czy tak samo dzieje się z nowo narodzonymi cielakami, psami, kotami i końmi? Czy tylko robi się to ludziom?

Pytanie szóste: Czy zdajesz sobie sprawę, że w Unii Europejskiej przymus szczepień (taki jak w Polsce) jest tylko w Bułgarii i że w pozostałych krajach rodzice mają wybór?


Zastanów się.


Polecam zasięgnąć różnych opinii i wyrobić sobie swoje zdanie. Podaję dwa nazwiska, które w sprawie szczepionek mają coś ciekawego do powiedzenia: Hubert Czerniak - lekarz z Wrocławia oraz Jerzy Jaśkowski z mojego Gdańska.